Ahoj
27.11.2011 o 6 rano miejscowego czasu wpływamy w zatoczkę Great Bay nad którą leży Philipsburg, miasto na Sint Maarten. Przez ostatnie dni płynęliśmy między wieloma wyspami Małych Antyli. Niestety nauka i praca nie pozwalały poczuć się jak na wczasach:))
27.11.2011 o 6 rano miejscowego czasu wpływamy w zatoczkę Great Bay nad którą leży Philipsburg, miasto na Sint Maarten. Przez ostatnie dni płynęliśmy między wieloma wyspami Małych Antyli. Niestety nauka i praca nie pozwalały poczuć się jak na wczasach:))
Wyspa SM jest podzielona na część francuską (północna) i holenderską (południe- tu właśnie jesteśmy). Po rzuceniu kotwicy, pracujemy przy klarowaniu żagli - udaje mi się zwinąć cztery:) Cały dzień pada deszcz (właściwie jest ulewa) i siedzimy na statku. W kolejnym dniu dopływamy pontonem na ląd - czasem zdarza się komuś wylecieć na fali i wpaść do morza, tym razem nie utrzymał się Maciek... - zwiedzamy stolicę wyspy, głównie w poszukiwaniu kartek, pamiątek i internetu - w MC nie działa.
Pochmurna i deszczowa pogoda przyśpiesza nasze wypłynięcie w dniu 29.11.2011 - tym razem na południe. I znowu nie udało się wyprać rzeczy, albo nie ma czasu, albo dostępu do prądu....albo oszczędzamy wodę.