16 września 2011

No to w drogę

W poprzednim rejsie potrzebowaliśmy ponad tygodnia na ćwiczenia na rejach, manewry, szkolenia bhp i inne.   Teraz śpieszymy się, mamy tylko dwa dni na przypomnienie zasad, aby bezpiecznie wyruszyć w rejs. Pracujemy dużo przygotowując żaglowiec, układając wszystko w ciasnych pomieszczeniach - ształujemy około 10 ton żywności. W zasadzie zapasy powinny wystarczyć na pół roku, chociaż nasz rejs jest zaplanowany na 3 miesiące - inna załoga będzie wracać kolejne kilka miesięcy. Później uzupełnia się tylko wodę, paliwo i owoce.



Nie wiem kiedy znowu będę mogła zamieścić post (ten podyktowany jest przez telefon:) ). Liczę, że do domu dotrą niedługo zdjęcia wykonane przez rodziców moich przyjaciół, to może znajdą się na blogu. Od wczoraj nie mam już dostępu do internetu - nie wolno nam schodzić na ląd. Planujemy wypłynąć jutro około 8 rano (pierwszy termin) lub o 12 (drugi termin) - zapraszam na relację do TVN 24.
Wykorzystamy Kanał Kiloński (chociaż jest kosztowny), aby jak najszybciej dotrzeć do Falmouth. To najbardziej wysunięty na zachód port w Anglii, gdzie zostaliśmy doholowani po utracie masztów w ubiegłym roku. Chcemy jeszcze raz tam się znaleźć i ...odczarować dalszą trasę. Teraz warunki pogodowe na planowanej trasie są z każdym dniem coraz bardziej niepewne, dlatego powinniśmy jak najszybciej pokonać Biskaje. A co dalej? zobaczymy, może Vigo, może Lizbona, może Gibraltar, no i raczej na pewno Madera, Kanary, Wyspy Zielonego Przylądka a potem dłuuugo przez ocean Atlantycki.
Pozdrawiam, najbliższy kontakt za około dwa tygodnie. 

15 września 2011

Powrót na żaglowiec

Moja podróż z domu do Szczecina trwała ponad dobę. Jestem na Fryderyku Chopinie, jest odnowiony i prazentuje się całkiem, całkiem. Znowu serce szybciej bije, witam się z przyjaciółmi - wreszcie jesteśmy razem na naszym ukochanym żaglowcu. Pomagamy wnosić  prowiant (kilka ton na początek), a potem zaczynam od .... kambuza, czyli idę gotować obiad dla całej załogi.
Przy keji zaczynają pojawiać się reporterzy, pierwsze wywiady, wielu ludzi podchodzi, obserwuje, robi zdjęcia, aż trudno sobie wyobrazić co się będzie działo w sobotę, kiedy to mamy wypływać w rejs na Karaiby:)
O 16.00 wywiadówka rodziców z kapitanem i nauczycielami, potem zostaniemy przydzieleni do wacht i koi.

13 września 2011

Nauka na rejsie

Są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie;)
Dzisiaj przedstawiciel Nowej Ery po wcześniejszych rozmowach telefonicznych przywiózł mi (do domu!!!) podręczniki, jakie obowiązują mnie podczas rejsu.  To się nazywa firma, wychodząca naprzeciw potrzebom klienta - ufundowali mi książki do języka polskiego, fizyki, historii i geografii. Jeszcze raz dziękuję panom  ( Ireneuszowi Tomczykowi i Sebastianowi Fudali) przedstawicielom wydawnictwa z podkarpacia.

A tak w ogóle, to uczymy się wszystkich przedmiotów szkolnych: j.polski, historia, wos, matematyka, fizyka, biologia, chemia, geografia i języki obce. Dodatkowo chętni będą mogli skorzystać z warsztatów fotografii i sztuki. Ja chętnie też korzystam z zajęć języka francuskiego, choć na co dzień uczę się tylko angielskiego i niemieckiego.  To co okazuje się bardzo przydatne, to tzw. konwersacje językowe, podczas których szlifujemy praktyczne porozumiewanie się w danym języku.
Zamiast typowych lekcji wf-u mamy ćwiczenia na rejach, a gdy stoimy w porcie biegamy prawie na śpiąco, bo zazwyczaj jest bardzo wcześnie (około 6.00), później śniadanie i do nauki lub na wachtę:)

Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za życzenia pomyślnych wiatrów...