15 września 2011

Powrót na żaglowiec

Moja podróż z domu do Szczecina trwała ponad dobę. Jestem na Fryderyku Chopinie, jest odnowiony i prazentuje się całkiem, całkiem. Znowu serce szybciej bije, witam się z przyjaciółmi - wreszcie jesteśmy razem na naszym ukochanym żaglowcu. Pomagamy wnosić  prowiant (kilka ton na początek), a potem zaczynam od .... kambuza, czyli idę gotować obiad dla całej załogi.
Przy keji zaczynają pojawiać się reporterzy, pierwsze wywiady, wielu ludzi podchodzi, obserwuje, robi zdjęcia, aż trudno sobie wyobrazić co się będzie działo w sobotę, kiedy to mamy wypływać w rejs na Karaiby:)
O 16.00 wywiadówka rodziców z kapitanem i nauczycielami, potem zostaniemy przydzieleni do wacht i koi.

2 komentarze:

  1. Czekam niecierpliwie na relacje z rejsu bo bardzo mi się podobały te opisane w cyklu "Z oka Fryderyka" (posty z sierpnia) Pozdrawiam i dopinguję całej Szkole pod Żaglami :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahoj :) Pozdrowienia z Kolbuszowej.

    Fale mórz i oceanów oraz wiatry - niech będą Wam pomyślne. Pozdrawiam. Justi N.

    OdpowiedzUsuń