15 października 2011

Teneryfa

Ahoj!

Do stolicy Santa Cruz de Tenerife dopłynęliśmy 13 października 2011r. wieczorem. Zwiedzanie zaczynamy następnego dnia.
Przed południem mamy czas wolny i w małych grupach przedeptujemy okolice mariny żeglarskiej w poszukiwaniu McDonalds - gdzie możemy skorzystać z  bezpłatnej sieci wi-fi. krótka wymiana informacji
z rodzinami i meldujemy się na statku. Pamiętamy o tym, że 14 październik to Dzień Nauczyciela, na którego świętowanie przygotowywaliśmy się od dłuższego czasu.
Składamy  serdeczne życzenia wszystkim nauczycielom: pomyślności w pracy pedagogicznej,  satysfakcji, cierpliwości, wiary w lepsze jutro (szkoły pod palmami:) ) i ambitnych uczniów. Piosenka z autorskim tekstem naszego kolegi Kuby była hitem wieczoru.

Autorska piosenka dla nauczycieli na żaglowcu. Fot. Z. Bosek
W sobotę 15 października po śniadaniu wyruszamy autokarem na zwiedzanie tej największej hiszpańskiej wyspy w archipelagu Wysp Kanaryjskich. Bardzo cieszę się z tej wycieczki, podczas której centralnym punktem programu jest wulkan Teide - jeden z dwóch obiektów wyspy wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.  Ma ponad 3700 m wysokości n.p.m. , a średnica krateru sięga 15 kilometrów. Wokoło rozpościera się Park Narodowy Teide, w którym występują niezwykłe rośliny o tajemniczej nazwie Tajinaste spotykane tylko na Teneryfie i nigdzie indziej na świecie.

Niezwykłe Tajinaste, a w tle wulkan Teide

Sam wulkan jest najwyższym punktem na całym Ocenie Atlantyckim.
Jutro żegnamy Kapitana Baranowskiego, który wraca do kraju - żal się będzie rozstać...

Machico

Z Porto Santo wypływamy w godzinach popołudniowych 10 października 2011. Jesteśmy przekonani, że płyniemy na Wyspy Kanaryjskie, ale nie przewidujemy niespodzianki naszego Kapitana. Rano następnego dnia stajemy na kotwicowisku obok miasteczka Machico na Maderze. Podobny krajobraz jak na poprzedniej wyspie i oczywiście okazja do zakupu owoców i popływania w oceanie.
Wieczorem dostajemy zadanie detektywistyczne "Znaleźć mordercę Caterine Jones na Chopinie ":) - mamy dużo zabawy, bo "zabójcą" okazał się nasz kolega Karol.


Jak się okazuje to nie ostatnie niespodzianki Kapitana. W drodze na Kanary po przepłynięciu około 150Mm dobijamy do niezamieszkałych wysp o nazwie Savage Islands (ter. portugalskie). Na jednej z nich Salvagem Grande znajduje się rezerwat rzadkich ptaków i roślin. Pilnuje jej 2 strażników, a można tutaj wejść tylko za specjalną zgodą. Czujemy się jak prawdziwi odkrywcy, na szczęście nie jesteśmy rozbitkami jak Robinson Kruzoe, ale wrażenia z odkrywania nieznanych lądów - extra :)

fot. Z. Bosek






fot. Z. Bosek









Na rozgrzewce ląduję niefortunnie na śliskiej powierzchni i nadwyrężam bark...

13 października 2011 pod wieczór dopływamy do Santa Cruz de Tenerife. Wpływamy w paradowym szyku, wszyscy na rejach. Ja tym razem, z bolącym jeszcze ramieniem z trudem wdrapałam się na pierwszą.

10 października 2011

Porto Santo

Ahoj
10.10.2011
 Drugi dzień kotwiczymy przy malowniczej wysepce Porto Santo o pięknej szerokiej plaży.



Krajobraz już całkiem inny, klimat też:)


Jest cudownie, ciepło. Wczorajszy wieczór upłynął nam bardzo sympatyczne na zabawie, tańcach na rufie przy dźwiękach muzyki z megafonu. Niektórzy poszaleli ze szczęścia, że stoimy na ciepłych wodach i skakali z bukszprytu w błękitną toń Atlantyku:)). Na pozostałych przyszedł czas dzisiaj. Ja też nie odmówiłam sobie tej przyjemności (woda ma ponad 23 stopnie).

W tle nasz wspaniały zaglowiec na kotwicy!

Przed południem żadnych lekcji, tylko pontonem na brzeg, zwiedzanie wysepki, pływanie w oceanie. Część z nas powędrowała i wpięła się na górę jakiegoś wulkanu. Jeszcze ostatnie luknięcie na neta i wracamy, bo wkrótce wypływamy w kierunku Teneryfy.
Przesyłam pozdrowienia, niedługo napiszę z Wysp Kanaryjskich.

9 października 2011

Ocean

Ahoj!

Wyruszamy 29.09.2011  przed wschodem słońca i opuszczamy gościnne kornwalijskie brzegi. Kierujemy się na zachód, na wielki Ocean Atlantycki. Słaby wiatr pozwala po dwóch dniach znaleźć się w miejscu gdzie w ubiegłym roku dopadł nas sztorm. Tym razem jest zupełnie inaczej, żeglujemy bardzo spokojnie.




Dopiero po 7 dniach szeroko opływamy Zatokę Biskajską, a następnego dnia na wysokości Lizbony łapiemy prąd kanaryjski i mocniejszy wiatr. W jednym dniu pokonujemy rekordowy dystans ponad 200Mm płynąc tylko na 9 żaglach. Wiatr wieje od rufy i znosi nas na falach, dlatego też mocno buja i rzuca nami na boki, źle się poruszać po statku, ale nam to już niewiele przeszkadza. Nikt też nie ma choroby morskiej.
 

Jestem na najwyższej reji, trochę wieje i huśta, ale jest wspaniale:)

Pozdrowienia z trumsla

Zaczyna się także strefa klimatu podzwrotnikowego, jest ciepło, o 6 rano temperatura osiąga 22°C na zewnątrz (pod pokładem jeszcze cieplej, gorąco), a za burtą towarzyszą nam... delfiny i wieloryby!!!
 Po 11 dniach żeglugi zbliżamy się do grupy wysp wulkanicznych, z których największą jest Madera. My jednak dopływamy do mniejszej wysepki Porto Santo na jednodniowy postój.