9 października 2011

Ocean

Ahoj!

Wyruszamy 29.09.2011  przed wschodem słońca i opuszczamy gościnne kornwalijskie brzegi. Kierujemy się na zachód, na wielki Ocean Atlantycki. Słaby wiatr pozwala po dwóch dniach znaleźć się w miejscu gdzie w ubiegłym roku dopadł nas sztorm. Tym razem jest zupełnie inaczej, żeglujemy bardzo spokojnie.




Dopiero po 7 dniach szeroko opływamy Zatokę Biskajską, a następnego dnia na wysokości Lizbony łapiemy prąd kanaryjski i mocniejszy wiatr. W jednym dniu pokonujemy rekordowy dystans ponad 200Mm płynąc tylko na 9 żaglach. Wiatr wieje od rufy i znosi nas na falach, dlatego też mocno buja i rzuca nami na boki, źle się poruszać po statku, ale nam to już niewiele przeszkadza. Nikt też nie ma choroby morskiej.
 

Jestem na najwyższej reji, trochę wieje i huśta, ale jest wspaniale:)

Pozdrowienia z trumsla

Zaczyna się także strefa klimatu podzwrotnikowego, jest ciepło, o 6 rano temperatura osiąga 22°C na zewnątrz (pod pokładem jeszcze cieplej, gorąco), a za burtą towarzyszą nam... delfiny i wieloryby!!!
 Po 11 dniach żeglugi zbliżamy się do grupy wysp wulkanicznych, z których największą jest Madera. My jednak dopływamy do mniejszej wysepki Porto Santo na jednodniowy postój.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz