Z Porto Santo wypływamy w godzinach popołudniowych 10 października 2011. Jesteśmy przekonani, że płyniemy na Wyspy Kanaryjskie, ale nie przewidujemy niespodzianki naszego Kapitana. Rano następnego dnia stajemy na kotwicowisku obok miasteczka Machico na Maderze. Podobny krajobraz jak na poprzedniej wyspie i oczywiście okazja do zakupu owoców i popływania w oceanie.
Wieczorem dostajemy zadanie detektywistyczne "Znaleźć mordercę Caterine Jones na Chopinie ":) - mamy dużo zabawy, bo "zabójcą" okazał się nasz kolega Karol.
Jak się okazuje to nie ostatnie niespodzianki Kapitana. W drodze na Kanary po przepłynięciu około 150Mm dobijamy do niezamieszkałych wysp o nazwie Savage Islands (ter. portugalskie). Na jednej z nich Salvagem Grande znajduje się rezerwat rzadkich ptaków i roślin. Pilnuje jej 2 strażników, a można tutaj wejść tylko za specjalną zgodą. Czujemy się jak prawdziwi odkrywcy, na szczęście nie jesteśmy rozbitkami jak Robinson Kruzoe, ale wrażenia z odkrywania nieznanych lądów - extra :)
Na rozgrzewce ląduję niefortunnie na śliskiej powierzchni i nadwyrężam bark...
13 października 2011 pod wieczór dopływamy do Santa Cruz de Tenerife. Wpływamy w paradowym szyku, wszyscy na rejach. Ja tym razem, z bolącym jeszcze ramieniem z trudem wdrapałam się na pierwszą.
O jakiś psiak z Wami płynie, czy może przygarnęliście zabłąkanego zwierzaka?
OdpowiedzUsuńfajne fotki
OdpowiedzUsuń