I znowu w morze, które jest jeszcze mocno rozkołysane.
Szkoła Pod Żaglami płynie w kierunku Barcelony.
21.10.2012
"...Psiak! z nowym kapitanem i od czego zaczynam? O 12. 30 idę na prawe oko na pół godziny.
Następnie zmierzam do nawigacyjnej pierwszy raz. tam lekcji udziela mi
Daria, moim zadaniem jest obserwowanie radaru, obsługa szczekaczki, uczenie się
skrótów. Dość dobrze mi idzie. W nawigacyjnej nawet mi się spodobało, było tak
cieplutko i siedziałam na takim wyyyysokim niby łóżku- niby siedzeniu
kapitańskim. Było tam tak fajnie, że prawie zasnęłam (a za zaśnięcie grozi kara
1 godziny dodatkowo na oku, na szczęście w ostatniej chwili kiedy już
powieki miałam zamknięte i powoli odpływałam… ALAAAARM DO ŻAGLIII. WSZYSCY NA
POKŁAD. ZRZUCAMY GROTA. NIEEE! KLARUJEMY GROTSZTAKSLA. ALBO NIEEE. KLARUJEMY
FOKSZTAKSLA I KLIWRA. Jaak?. NA PORTOWO!.."
23.10.12r.
"...Dopływamy na Ibizę. Punkt 7 stajemy na
Ibizie. Jest fantastycznie, kotwica w dnie zatoki, dookoła nas ląd, piękne
góry i klify, mamy tylko 1 lekcję- wos (którą całkiem przesypiam). Później szybki
porządek na koi, no i na ponton. A jak? Spuszczamy się na linie. Płyniemy na plażę. Mamy całą godzinę czasu wolnego. Idziemy w pierwszej
kolejności po pamiątki. Później do sklepu. W końcu na wymarzoną plażę, tam
przebieram się w strój kąpielowy i płynę. Woda dość zimna (no dobra...- jest
lodowata), ale płyniemy do groty, jest naprawdę fajnie. Szkoda że nie
miałam się jak przeprawić tam z aparatem. Wracamy
zziębnięci na plażę, w słońcu wysychamy. Idziemy na górę, a z stamtąd widoki nieziemskie. Piękne kamienie, o które rozbija ją się fale, klify. Błękit morza i nasza Pogoria. Wracamy na żaglowiec pontonem. A tam czeka nowa atrakcja - wymyślili że powieszą linkę z foka rei i skaczemy jak Tarzan z liny do wody. Ja bardzo
chciałam spróbować ale...
1. skok z liny? - było całkiem wysoko,
2. pod prysznicem pozbyłam się soli, która w morskiej kąpieli wdzierała się wszędzie,
3. miałam mokry strój,
4. bardzo się bałam,
Przyszedł pan Marek i powiedział że to jest raczej jedyny i ostatni raz. sam też zamierzał skoczyć no i skoczył. więc ja pomyślałam że skoro nie będzie więcej możliwości to muszę to zrobić więc w ciuchach jak leci. SKACZĘ. oczywiście puszczam się liny za późno i spadłam na plecy, ale nawet nie bolało - lot nie do opisania, więc pobiegłam po aparat żeby ktoś nakręcił jak ja pięknie skaczę. No i drugi raz trzy cztery i oczywiście znowu na plecy. Teraz to AAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ ;)..."
25.10.2012.
Ostatnie trzy dni spędziliśmy w Vilanowa i la Geltru niedaleko Barcelony. Dojazd do stolicy Hiszpanii kolejką za 10 Euro. Przez dwa dni było co oglądać, ale o tym innym razem. Trzeci dzień już lekcje, warunki sztormowe nie pozwalają wypłynąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz