25 czerwca 2010 o godzinie 19 spotykaliśmy się w Gdyni obok żaglowca Pogoria. Jest nas 30-tka i prawie nikt się nie zna. Wcale nam to nie przeszkadza i zaraz po zaokrętowaniu znajdujemy wspólny język. Jeszcze tego samego dnia ćwiczymy wejścia po wantach na pierwszą platformę. Nogi trochę się trzęsą, ale wszyscy dzielnie sobie radzą.
Następnego dnia dzielą nas na cztery wachty. Każdą opiekuje się oficer oraz wyznaczony starszy wachty. Pracujemy według grafiku po 4 godziny:
· wachta nawigacyjna- sterowanie żaglowcem, wypatrywanie innych statków (uwaga na kolizję) oraz zapisywanie w dzienniku pokładowym obecnego położenia statku, siły i kierunku wiatru, stanu widoczności itp.
· wachta kambuzowa – jesteśmy pod dowództwem kukaJ, zmywanie naczyń, obieranie ziemniaków i inne prace związane z gotowaniem oraz sprzątaniem kuchni i mesy.
· wachta bosmańska – wykonujemy polecenia bosmana – czyszczenie pokładu, klarowanie lin, odkurzanie kajut, czyszczenie łazienek i wszelkie tego typu zadania.
Kiedy jesteśmy w porcie wachta nawigacyjna zamienia się w „trapową” czyli przestrzeganie zasady „crew only! ”
Następnego dnia do południa ćwiczymy pierwsze manewry na Zatoce Gdańskiej. Niestety wiatru prawie nie ma i tak ma się utrzymać przez cały tydzień. O 12:00 kpt. Krzysztof Baranowski wydaje rozkaz wypłynięcia na pełne morze. Kierujemy się do Karlskrony w Szwecji…
cdn...