27 września 2011

Morze Północne i Kanał Angielski

Miałam opisać jak przebiegała podróż przez Morza Północne, ale tyle się dzieje...więc krótko...
Po wypłynięciu na Morze Północne kierujemy się do Kanału Angielskiego (English Channel, La Manche). Wiatr nie jest zbyt mocny, ale wieje od dziobuL. Płyniemy więc najpierw na północ mijając od wschodu wyspę Helgoland. Kolejne 3 dni to halsowanie – „jazda zakosami” co oznacza częste alarmy do żagli - czasami przy zmianie kursu mocniejszy wiatr (7,8 Beauforta w porywach 9-sztorm trwa jedną dobę) sprawia, że cofamy się na wschód.

Czerwoną linią zaznaczona jest przybliżona "pokręcona nieco" trasa.
Wszelkie "dziwne" ruchy statku wymuszone były przeciwnymi wiatrami.
Po drodze mijamy platformy wiertnicze, no i oczywiście inne statki, których im bliżej Francji tym jest coraz więcej. Ostatni hals wykonujemy na wysokości Roterdamu i ….. włączamy silnik. Wiatr jest zbyt słaby i praktycznie nie ma jak płynąć na zachód. Po kilkunastu godzinach wpływamy przez Cieśninę Kaletańską do Kanału Angielskiego. Tutaj da się rozwinąć żagle, a pod wieczór pokazuje się słońce.
Nauka idzie pełną parą, rano po śniadaniu lekcje, potem obiad, wachty, prace bosmańskie, szorowanie pokładu, kolacja i znowu… lekcjeJ.
Przyłapane na grze i śpiewie...
Niektórzy (w tym ja) chętnie spędzają ewentualny wolny czas na śpiewaniu szant: „…bo kiedy śpiewu nie ma, bo kiedy śpiewu nie ma, Neptun się będzie gniewał…”


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz