W poniedziałek t.j. 17 października 2011r. przepływamy do miasteczka San Sebastian de la Gomera. Cumujemy i schodzimy na ląd. Jest czas siesty dla mieszkańców wyspy. Pierwszy raz widzę coś takiego - jakbyśmy chodzili po wymarłym miasteczku. Czuje się, że mieszka tu trochę ludzi, ale nikogo nie widać, wszyscy odpoczywają w zaciszu swoich domów. Napotykamy budynek, który kiedyś był domem Krzysztofa Kolumba. Dotarł on tutaj w roku 1492, a później wyruszył na Atlantyk i odkrył Amerykę.
Dzisiaj byliśmy w Narodowym Parku Garajonal. To bardzo ciekawy obszar, w którym panują dość specyficzne warunki klimatyczne. Podziwiamy fantastyczną roślinność, między innymi lasy cedrowe, wawrzynowe, olbrzymie wrzosy.
Musimy się jednak śpieszyć i po wejściu na najwyższy szczyt kadra funduje nam dwu-godzinny bieg do autokaru:)
Wieczorem planujemy wypłynąć w kierunku Wysp Zielonego Przylądka, czyli przed nami kolejny tysiąc mil morskich.
Thx za komentarze.
Pozdrawiam.
Wow Kasiu! Pozdrawiamy Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńPs.: Hiermek też Cię pozdrawia :)
Ja też mam "sjestę";), dopóki mnie ktoś nie przyłapie;)ha, ha
OdpowiedzUsuńJózek