31 lipca 2011

Z „oka” Fryderyka… cz.1

(2 października 2010)
Ahoj!
A jednak się udało! Płynę „dookoła świata” J
Piszę z Gdyni, gdzie ćwiczymy manewry, zdajemy egzaminy z olinowania (trzeba znać wszystkie nazwy! L) i powolutku przyzwyczajamy się do morskiego trybu życia. W zasadzie to nie ma lekko: mało snu, częste wachty i alarmy w nocy, kambuz prawie 14-sto godzinny, szkolne lekcje, no i przenikliwe zimno… ale po kolei.
Żaglowiec „Fryderyk Chopin” czekał na nas w Basenie Prezydenckim, w Gdyni od 24 września 2010. Następnego dnia, w sobotę zamustrowałam się (to takie zameldowanie czasowe na statku) razem z szesnastoma innymi członkami załogi szkolnej - kadra zawodowa była tu już wcześniej. Reszta ekipy dołączyła w niedzielę rano. Jest nas 36 gimnazjalistów z całej Polski. Podczas gdy nasi rodzice mieli pierwszą i ostatnią chyba „wywiadówkę”, kończyliśmy się rozpakowywać. Parę osób wyszło jeszcze dokupić kilka rzeczy, których zapomnieli wziąć z domu. Trudno było się zmieścić z bagażami przygotowanymi na 4 miesiące w małych kajutach, ale to nie jest statek pasażerski, wycieczkowy. Nasz „Fryderyk” to piękny bryg (taka historyczna klasa okrętu żaglowego), trzeci największy tego typu żaglowiec na świecie. Długość kadłuba ponad  44m, szerokość ponad 8m, wysokość masztów 37m, powierzchnia żagli 1200 m2.
Pogoda niestety nie dopisała i padało aż do czwartku. Bez względu na to codziennie odbywamy ćwiczenia – poranna zaprawa, ćwiczenia na szalupach no i przede wszystkim na rejach. Bez grubej czapki, dobrego sztormiaka i rękawic, trudno byłoby wytrzymać na tym wietrze na wysokości 8 czy 10 piętra (najwyższa reja jest na wysokości 12 piętra) pracując z żaglami. 
Gdynia jest pięknym miastem. Nie mamy zbyt wiele czasu na zwiedzanie, ponieważ kończymy remont naszego bryga, pakujemy prowiant (około 8 ton), i dużo się uczymy, ale mamy możliwość zejścia do miasta. Ludzie są mili i uprzejmi, często są jakieś pokazy, koncerty, psy nie biegają bez smyczy. Zadbane są ścieżki parku, alejki rowerowe, a widoki na horyzont tworzą klimat nieporównywalny do niczego innego. Bezpłatna sieć wi-fi jest w całym mieście dzięki czemu mogę korzystać z Internetu. Ceny w sklepach są jednak trochę wyższe.
Jutro czyli 3 października startujemy. Kierujemy się na północ i mam nadzieję przyjrzeć się z „oka” Fryderyka wyspie Bornholm.
Cdn….