17 listopada 2012

No i wrócili

Uczniowie Szkoły Pod Żaglami wrócili do swoich domów (nasza Ania też).

Trasa rejsu tegorocznej edycji SPŻ

4-ego listopada około 17 młodzi żeglarze, na parkingu Torwaru w Warszawie musieli się pożegnać ze sobą i swoją kadrą oraz wspaniałą przygodą, jaką był rejs dookoła Europy. Oj, łzy lały się strumieniami ;) uściskom nie było końca, wszyscy zgodnie powtarzali, że było fantastycznie, że nie chcą tak szybko (po 6 tygodniach) się rozstawać. 

Pożegnanie 

Zawiązały się przyjaźnie - być może na całe życie. Kapitan Baranowski wręczył zaświadczenia o ukończeniu rejsu wraz z oceną każdego żeglarza i podstawowymi informacjami o rejsie.
Teraz czas pomyśleć o egzaminie gimnazjalnym... Tak, tak. Pracy i obowiązków na statku nie brakowało, za to czasem brakowało czasu na naukę i sen, więc teraz trzeba nadrobić ewentualne zaległości.
Ale wielka przygoda, przygoda życia wcale nie musi być ostatnią. To od ich zaangażowania, determinacji,  wyobraźni i ciężkiej pracy zależy w dużej mierze realizacja kolejnych marzeń, także tych o rejsach dalekomorskich, oceanicznych.
Gratuluję udanej wyprawy i z całego serca życzę Wam kolejnych.

31 października 2012

Monte Carlo



Młodzież gimnazjalna ze Szkoły pod żaglami bawi w Monte Carlo - dzielnicy Monako.
 Miasto położone jest na stoku górskim, nad Morzem Liguryjskim część Morza Śródziemnego.  Monte Carlo znane jest z pięknej plaży, wypasionej mariny dla jachtów no i oczywiście kasyn. Znajduje się tam również trasa znanego rajdu samochodowego oraz rozgrywany jest coroczny wyścig Formuły 1 - Grand Prix Monako.
Monte Carlo - zdj pochodzi ze stron wikipedia.org
Oby się nie zatracili w tych kasynach ;)

30 października 2012

Ibiza, Barcelona

I znowu w morze, które jest jeszcze mocno rozkołysane.
Szkoła Pod Żaglami płynie w kierunku Barcelony.
21.10.2012
"...Psiak! z nowym kapitanem i od czego zaczynam? O 12. 30 idę na prawe oko na pół godziny.  Następnie zmierzam do nawigacyjnej pierwszy raz. tam lekcji udziela mi Daria,  moim zadaniem jest obserwowanie radaru, obsługa szczekaczki, uczenie się skrótów. Dość dobrze mi idzie. W nawigacyjnej nawet mi się spodobało, było tak cieplutko i siedziałam na takim wyyyysokim niby łóżku- niby siedzeniu kapitańskim. Było tam tak fajnie, że prawie zasnęłam (a za zaśnięcie grozi kara 1 godziny dodatkowo na oku, na szczęście w ostatniej chwili kiedy już powieki miałam zamknięte i powoli odpływałam… ALAAAARM DO ŻAGLIII. WSZYSCY NA POKŁAD. ZRZUCAMY GROTA. NIEEE! KLARUJEMY GROTSZTAKSLA. ALBO NIEEE. KLARUJEMY FOKSZTAKSLA I KLIWRA. Jaak?. NA PORTOWO!.."


23.10.12r.
"...Dopływamy na Ibizę. Punkt 7 stajemy na Ibizie. Jest fantastycznie, kotwica w dnie zatoki, dookoła nas ląd, piękne góry i klify, mamy tylko 1 lekcję- wos (którą całkiem przesypiam). Później szybki porządek na koi,  no i na ponton. A jak? Spuszczamy się na linie. Płyniemy na plażę. Mamy całą godzinę czasu wolnego. Idziemy w pierwszej kolejności po pamiątki. Później do sklepu. W końcu na wymarzoną plażę, tam przebieram się w strój kąpielowy i płynę. Woda dość zimna (no dobra...- jest lodowata), ale płyniemy do  groty, jest naprawdę fajnie. Szkoda że nie miałam się jak przeprawić tam z aparatem. Wracamy zziębnięci na plażę, w słońcu wysychamy. Idziemy na górę, a z stamtąd widoki nieziemskie. Piękne kamienie, o które rozbija ją się fale, klify. Błękit morza i nasza Pogoria. Wracamy na żaglowiec pontonem. A tam czeka nowa atrakcja - wymyślili że powieszą linkę z foka rei  i skaczemy jak Tarzan z liny do wody. Ja bardzo chciałam spróbować ale...

1. skok z liny? - było całkiem wysoko,
2. pod prysznicem pozbyłam się soli, która w morskiej kąpieli wdzierała się wszędzie,
3. miałam mokry strój,
4. bardzo się bałam,
Przyszedł pan Marek i powiedział że to jest raczej jedyny i ostatni raz. sam też zamierzał skoczyć no i skoczył. więc ja pomyślałam że skoro nie będzie więcej możliwości to muszę to zrobić więc w ciuchach jak leci. SKACZĘ. oczywiście puszczam się liny za późno i spadłam na plecy, ale nawet nie bolało - lot nie do opisania, więc pobiegłam po aparat żeby ktoś nakręcił jak ja pięknie skaczę. No i drugi raz trzy cztery i oczywiście znowu na plecy. Teraz to AAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ ;)..."

25.10.2012.
Ostatnie trzy dni spędziliśmy w Vilanowa i la Geltru niedaleko Barcelony. Dojazd do stolicy Hiszpanii kolejką za 10 Euro. Przez dwa dni było co oglądać, ale o tym innym razem. Trzeci dzień już lekcje, warunki sztormowe nie pozwalają wypłynąć.

22 października 2012

Malaga

18 października 2012
Dopłynęli do portu Malaga na południu Hiszpanii. To właśnie w tym mieście urodził się Pablo Picasso i Antonio Banderas. Jednym z najważniejszych miejsc w Maladze jest Arena Corridy. Uczniowie Szkoły Pod Żaglami nie mieli możliwości oglądać tam walk z bykami, ale mogli to sobie chociaż wyobrazić :)
Arena Corridy
W Maladze nastąpiło też pożegnanie Kapitana Baranowskiego. Pod rozkazami nowego Kapitana Krysa Grubeckiego 21 października zawinęli do Cartageny.

Podczas rozmów telefonicznych słyszymy, że bardzo żałują, że rejs dobiega końca... Cóż, ja ich doskonale rozumiem :)

14 października 2012

Setubal

Pogoria dzisiaj rano zacumowała w portugalskim mieście Setubal. Udało się nawiązać łączność Skaypem i mogę umieścić kilka zdań z pamiętnika Ani:
"...1.10.12r
...dopłynęliśmy!!! Welcome  Amsterdam. wszyscy szczęśliwi, choć nie zbyt zdrowi. nawet poranna rozgrzewka nie zdołała nam popsuć humoru. Zejście na ląd (pierwsze) to też moment nie zapomniany, kiedy nogi się uginają, a całe ciało wykonuje obroty. Biegnąc po porcie czuliśmy się jakbyśmy lecieli i wcale nie przesadzam, jednak skłonów nie udało mi się zrobić. Szybkie pakowanie no i w drogę. Jeszcze kanapki od pani Krysi, aparat, laptop i już siedzimy w autobusie,...
02.10 12r
...dzisiaj czeka nas wachta kambuzowa 6.30-16.00 i 2 wachty nawigacyjne 16.00-20.00 i 4.00-8.00. ugotowaliśmy zupę ogórkową i ziemniaki ze zrazami z surówką, z kapusty pekińskiej. kambuz jest świetną wachtą, aczkolwiek strasznie męczącą. Bo obranie worka ziemniaków nawet w 3 osoby jest strasznie trudne i czasochłonne, tak samo jak zmywanie za 50 osób naczyń ze śniadania, obiadu i kolacji...

03.10.12r
...na świtówce zastaje nas sztorm 8 Beauforta, a przez pół godziny nawet 10 Beauforta. zacinający deszcz denerwuje, ale gdy fala zalewa "oko", czyli mnie dostaje szału. Cała wpieklona po 45 minutach idę do klasy się przespać. Mokrusieńka zasypiam gdy po pół godzinie przychodzi jakiś gość i każe mi iść na wachtę. Idę … na pół żywa…
...9.00-13.00 lekcje, czyli kartkówka z matmy, kartkówka z historii i inne. później pyszny obiad tzn. zupa ziemniaczana z lanymi kluskami i spaghetti . zapowiedziano nam sernika z rodzynkami, ale okazał się za gorący i dostaliśmy go na kolację. Był naprawdę pyszny, pani Krysia nas rozpieszcza i umila życie jak tylko potrafi. Jutro dopływamy do portu no i znowu się nie wyśpię, ale co tam cieszę się, że w końcu wyślę do was chociaż część wiadomości, a jest tu naprawdę świetnie i chociaż trochę za Wami tęsknię jeszcze nie chcę wracać do domu."


Ania przesyła również serdeczne pozdrowienia i życzenia wszystkim swoim nauczycielom i wychowawcom z okazji Dnia Nauczyciela.
Cdn. Jutro mają zwiedzać Lizbonę :)

8 października 2012

Zatoka Biskajska

Z połączenia telefonicznego wiem, że Kanał Angielski opuszczali przy pięknym spokojnym zachodzie słońca. Po ciasnych i tłocznych wodach "Pogoria" ze Szkołą Pod Żaglami wpłynęła ana Zatokę Biskajskajską. To wymagający akwen o całkiem odmiennej charakterystyce. Zatoka oblewa wybrzeże Francji i północą Hiszpanię. W swoich wodach skrywa szelf kontynentalny, który powoduje nierównomierne zafalowanie w różnych częściach zatoki. Pamiętam nie było lekko!
Ścierające się masy powietrza znad kontynentu i znad Atlantyku powodują zmienną, bardzo kapryśną pogodę. Oby Neptun czuwał nad załogą Pogorii!!!


A oto mapa drogi jaką już pokonali uczniowie tegorocznej Szkoły Pod Żaglami :)

6 października 2012

Boulogne-sur-Mer

Boulogne-sur-Mer to miejscowość na północy Francji ( region: Nord-Pas-de-Calais), gdzie Pogoria zawinęła, aby schronić się przed nadciągającym sztormem 2 dni temu. Główną atrakcją było zwiedzanie tutejszego oceanarium. Niestety nie udało mi się nawiązać łączności internetowej z pokładem, ale z rozmów telefonicznych wynikało, że większość z uczestników rejsu jest bardzo zadowolona.

fot. Z. Bosek
Wczoraj wieczorem wyruszyli w dalszą podróż. Kierują się na Atlantyk.

1 października 2012

Pierwsze wrażenia z pokładu Pogorii (SPŻ 2012)

Ahoj!
Dzisiaj w nocy zawinęli do portu niedaleko Amsterdamu. Ania przysłała fajną fotkę i troszkę wrażeń z pierwszych dni:

"24. 09. 12r., Świnoujście
Szkolenie!  dzisiaj uczyliśmy się nazw wszystkich lin. Przyjechał strażak i mieliśmy wykład o gaśnicach. Pierwszy raz też używałam gaśnicy. ostatnie przygotowania zbliżały się ku końcowi. Dopompowywaliśmy wodę i pakowaliśmy jedzenie Ja miałam kambuz więc nasza wachta musiała dźwigać worki z ziemniakami, burakami, cebulą, cukrem 50 kilogramowym, chlebem itd. A po ciężkiej pracy CZAS WOLNY!!!. 2 GODZINY  poszliśmy na miasto do Stokrotki, zrobiłyśmy zakupy a później NALEŚNIKI!!Gdy wróciliśmy mieliśmy szkolenie z bhp czyli ratowanie manekina i powiem że całkiem nieźle mi poszło. mieliśmy też spotkanie z psychologiem i pogadankę o stresie (hy hy ha ha)
25. 09. 12r., gdzieś na morzu...
ostatnie pożegnanie z rodzicami i wypływamy. odbiliśmy od portu i już mnóstwo roboty. przez to że była telewizja musieliśmy postawić wszystkie żagle. trochę tego było zważywszy na to że w 9 osób musieliśmy postawić wszystkie żagle rejowe i wszystkie sztaksle grota, tyle darcia się  w tak krótkim czasie to jeszcze nie słyszałam :D ..... omówiliśmy wszystko o tratwie. i … 3 alarmy. Ledwo poszłyśmy spać, a tu CZŁOWIEK ZA BURTĄ,  przed tym ALARM DO STAWIANIA ŻAGLI, oprócz tego ALARM OPUSZCZAMY STATEK J. PO TYM WSZYSTKIM OD 20.00- 24.00 mieliśmy wachtę no i sztorm. musieliśmy przebrasowywać żagle. Ściągać żagle i opuszczać je po chwili a  wchodzenie na bramsla w taką pogodę nie jest zbyt łatwym zadaniem ale jakoś tam dałam radę i było całkiem dobrze.....padnięci całym dniem  poszliśmy spać."
Jak widać bardzo im się to podoba i potwierdza się, że SPŻ to jedyna szkoła, do której młodzież lubi chodzić.

Dzisiaj zwiedzają Amsterdam, a rano pewnie w dalszą drogę. Dobrych wiatrów :)

27 września 2012

Pierwsze mile za nimi :)


Ahoj,
We wtorkowy poranek wypłynęła Szkoła Pod Żaglami 2012. STS Pogoria jak na razie dobrze sobie radzi- młoda załoga na pewno się stara. Dzisiaj około 10:30 minęli niemiecki port Cuxhaven - zdjęcie z kamerki poniżej - (nie wpływali do portu) i wpłynęli na Zatokę Helgladzką.
Świeżo upieczeni żeglarze pokonują kolejne mile całkiem szybko- płyną 5-6, w porywach nawet 8 kn! Wypływali w świetnych humorach, ale obecnie nie ma z nimi kontaktu telefonicznego, więc nie wiem jakie mają samopoczucie ani czy choroba morska bardzo im dokucza. Nie wiem do którego portu mają zawinąć, ja stawiam na Cherbourg lub Falmouth. Jeśli tak, to tam prawdopodonie za 4-6 dni. 
Trzymamy kciuki za SPŻ!

24 września 2012

Szkoła Pod Żaglami 2012!

Hej, 

mam naprawdę dobre wieści. Moja młodsza siostra Ania razem z 30 uczniów z całej Polski (a nawet 2 Rosjan) zakwalifikowała się na rejs Szkoły Pod Żaglami Kpt. Krzysztofa Baranowskiego! Morska przygoda piętnastolatków, którzy obecnie są w 3 klasie gimnazjum rozpoczęła się już 21 września tego roku w Świnoujściu i będzie trwała 6 tygodni. Tym razem uczniowie SPŻ będą żyć, uczyć się i zwiedzać Europę z pokładu Pogorii. A skoro już o zwiedzaniu mowa... trasa rejsu prowadzi (oczywiście wszystko zależy od pogody) przez Kopenhagę,  Kanał La Manche, Gibraltar, Monako, aż do Genui we Włoszech. 
Myślę, że od czasu do czasu uda mi się zamieścić jakieś relacje i rewelacje z pokładu, a na pewno niedługo będziecie mogli przeczytać o tym w jakich nastrojach rozpoczną swoją Szkołę moi młodsi koledzy.
pozdrowienia Katka ;)

26 sierpnia 2012

Żeglowanie na Zalewie Solińskim

We czwartek 16 sierpnia wybrałam się z rodzinką pożeglować na Solinie.
Pogoda dopisała - nie padało i nie grzało zbyt mocno, a wiatr niezbyt mocny, w sam raz jak na pierwszy samodzielny wypad z kompletnie niedoświadczoną załogą :)
Około 9.30 wypożyczyliśmy małą żaglówkę "Oktopus" utrzymaną raczej w średnim stanie ;) , ale na kilkugodzinne pływanie wystarczającą i dość wygodną.
Wyruszyliśmy bez przeszkód dość gładko - ja byłam kapitanem, siostra sternikiem, rodzice obsługiwali żagle. Wiatry nad Soliną są zmienne, więc atrakcji ze zwrotami było sporo, raz w małej zatoczce utknęliśmy na chwilę nie mogąc złapać wiatru, ale po kilku próbach mknęliśmy już dalej ku niezłej radości mamy (która na początku bała się wsiąść do łódki :) ).
Trochę poćwiczyliśmy w blasku słońca pozdrawiając mijanych po drodze, takich jak my "niedzielnych żeglarzy" no i pora się zwijać do kei. Ale tu pojawiły się małe problemy, bo mieliśmy kłopoty z podejściem pod wiatr, zwłaszcza, że dość nieładnie wepchnęła się nam inna łajba, której zresztą podejście  też się nie udało. Musieliśmy wykonać szybki zwrot przez sztag i zrobić nawrót. Oj ciasno było, bo wokół jeszcze ludziska na rowerkach wodnych i kajaczkach, trzeba mieć oczy dookoła głowy i szybko reagować. Trochę się denerwowałam, ale tato pomógł opanować sytuację. W końcu przybiliśmy do kei na silniku. Zrobiliśmy klar na jachcie i zadowoleni wróciliśmy do domu, aczkolwiek z postanowieniem, że niedługo wrócimy :)

16 lipca 2012

Szkolenie żeglarskie, lato 2012



Cześć,
właśnie wróciłam z 2-tyg. szkolenia na stopień żeglarza jachtowego. Szkolenie odbyło się na jeziorze Piaseczno, niedaleko Lublina. Kierownikiem Wyszkolenia Żeglarskiego był Kpt. Ziemowit Barański. Wykładał nam meteorologię, teoria żeglowania, a inni instruktorzy tłumaczyli nam budowę jachtów (przede wszystkim) śródlądowych, locję (oznakowanie akwenów), itd.
Nasza grupa z Kapitanem
W szkoleniu brało udział 13 osób. Byliśmy podzieleni na 2 wachty 4-os. i jedną 5-os. Razem z siostrą i trójką przyjaciół ze Szkoły Pod Żaglami byłam w wachcie I.
Dzień zaczynał się od tradycyjnego podniesienia bandery o 8.00. Godzinę później spotykaliśmy się ponownie pod hangarem skąd braliśmy żagle, bomy, wiaderka, pagaje, bosaki, kamizelki asekuracyjne potrzebne na jachtach, którymi pływaliśmy. Przez okres obozu, każdy z nas żeglował na jachtach typu Omega, Venus, Karina, Tango, DZ. O 12.00 spływaliśmy na ląd, jedliśmy obiad, mieliśmy chwilę przerwy i od 15.00 znowu żeglowaliśmy aż do 18.00. Wykłady odbywały się w czasie bezwietrznej pogody albo wieczorem o 18.15. Przez większość szkolenia słońce świeciło cały czas. W chwilach kryzysu temperatura w pokoju sięgała 35st.C, a na jeziorze było jak na patelni.
Egzamin składał się z 3 etapów: manewrowanie jachtem na silniku, manewrowanie jachtem (+węzły) na żaglach oraz testy z teorii. Trwał ok. 4 godzin. Wszystkim, którzy do niego podeszli udało się zdać :)


Wszyscy nauczyli się bardzo dużo i opalili na "czekoladki". Jednym słowem było świetnie! :)


18 czerwca 2012

s/y Panorama- rejs maj 2012 (cz.2)

W Jastarni postanowiliśmy pójść całą załogą na wieczorny spacer. Z portu przeszliśmy przez miasto i park ukryty w lesie. Minęliśmy dom zdrojowy- ogromny, niedawno wybudowany budynek, który sprawiał wrażenie miejsca, gdzie można spędzić luksusowe wakacje. Przeszliśmy jakieś 300 metrów i już byliśmy na plaży. Było już dosyć późno, akurat słońce zaczynało zachodzić.
Polskie plaże są naprawdę piękne. Zrobiliśmy kilka zdjęć i temat zszedł na pływanie wpław w morzu. Uznaliśmy, że jednak jest za zimno- dopiero maj, woda nie zdążyła się nagrzać. Jeden chłopak trochę przez nas podpuszczany, niestety za punkt honoru uznał wejście do wody. Nie daliśmy rady go przekonać, żeby tego nie robił. Na szczęście jest to okaz zdrowia i nic mu nie było :)

Następnego dnia popłynęliśmy na Hel. Tu już można było zobaczyć więcej ludzi niż w Jastarni. Kupiliśmy kilka śmiesznych pamiątek m.in. czapki piratów :) (w których oczywiście chodziliśmy po pokładzie :) ). Później wypłynęliśmy do Gdańska "drogą okrężną" przez Bałtyk. Podpłynęliśmy na około10-15 Mm do rosyjskiej granicy morskiej. Okazało się, że są na tym punkcie dosyć czuli, bo od razu zaczęli nas wywoływać i pytać co planujemy. Wiatr był na tyle silny, że płynęliśmy średnio 5-7 węzłów :)
Z naszym Kapitanem :)
W Gdańsku było dosyć tłoczno- musieliśmy się zmieścić w ok. 17m miejscu pomiędzy dwoma jachtami. Nie jest to łatwe, ale na szczęście się udało! Trafiliśmy na dni Miasta Gdańsk i m. in. dlatego spotkaliśmy tak dużo różnego rodzaju jednostek pływających.
Wieczorem załoga z "Bryzy" zaprosiła nas na swój pokład. Pozwolili nam obejrzeć prawie wszystko :) Okazało się, że jest to 60 letni przerobiony kuter rybacki. Jacht jest niezwykły, czuje się, że ma duszę- może dlatego, że jest cały z drewna...
Niestety już następnego dnia miałam autobus powrotny.  Ten tydzień był bardzo krótki, ale w zamian wspaniały! Mam nadzieję, że to dopiero rozpoczęcie sezonu 2012 !
Pozdrawiam Katka.

28 maja 2012

s/y Panorama- rejs maj 2012 (cz.1)


W sobotę, dosyć późnym wieczorem wróciłam z tygodniowego rejsu szkoleniowego na prawie 16-metrowej Panoramie. Nigdy wcześniej nie pływałam na tego typu jachcie, więc było to dla mnie duże przeżycie :)
Przez pierwsze dwa dni ćwiczyliśmy manewrowanie w porcie pod czujnym okiem Kapitana Jerzego, żeglarza zdobywającego nawet najtrudniejsze szlaki morskie. Wiele razy dopłynął na m. in. Antarktydę, od strony wody zwiedzał Wyspy Zielonego Przylądka. Czasami, np. w trakcie wspólnych posiłków Kapitan opowiadał nam o przygodach przeżytych w trakcie swoich morskich wędrówek. Często podkreślał, że nie ma samochodu, ale na jachcie dopłynie prawie wszędzie :)

Więc... przez pierwsze dni spędzone na Panoramie ćwiczyliśmy podchodzenie do i odchodzenie od kei. Przez większość czasu liny wpadały nam do wody i były całe mokre, więc nawet ciepłe promienie słońca nie zawsze potrafiły nas rozgrzać. Nie zdawałam sobie sprawy jak trudne zadanie ma skipper- bezpiecznie dostawić jacht do kei, a później (np. po nocy spędzonej w porcie) odejść w morze... 

Nasze stawanie przy kei nie zawsze wychodziło wzorowo- mimo tego, że skipper odpowiednio wcześnie przydzielił funkcje wszystkim osobom z załogi, czasami szpringi i cumy lądowały w morzu zamiast na kei tuż u stóp desantu (osoby, która schodziła na ląd najwcześniej jak tylko mogła i mocowała liny do polerów- specjalnych pachołków na nabrzeżu), czasami zahaczaliśmy rufą albo dziobem o beton, bo niewłaściwie sterowaliśmy jachtem ;P Na szczęście nie wyrządziliśmy zbyt dużych szkód :)

Po tych kilku dniach męczącej "manewrówki" postanowiliśmy wypłynąć na Zatokę Gdańską i Bałtyk. Popłynęliśmy w kierunku Jastarni. Mimo, że mogliśmy tam dotrzeć w trakcie 2,5-3h płynęliśmy dłużej, bo po prostu chcieliśmy pożeglować :) Zbliżyliśmy się do Helu, zrobiliśmy kilka zwrotów i popłynęliśmy do Jastarni. Miasto poza sezonem okazało się prawie wymarłe...

Więcej zdjęć z tego rejsu postaram się zamieścić w następnych postach. Zachęcam też do obejrzenia zdjęć zrobionych przez Alę. Oto link: http://www.jkazs.wroc.pl/?id=index&s=news&nr=6458 lub/i  http://www.jkazs.wroc.pl/?id=wyprawa&kat=34&nr=6428

22 maja 2012

Znowu pływam:)

Życie jest piękne!
 Pogoda wspaniała, ciepełko, słoneczko i woda dookoła...
Trochę szkoda, że wiatr jest bardzo słaby...
Znowu pływam z przyjaciółmi, co prawda na rejsie szkoleniowym, ale jest wspaniale, wkrótce obszerniejsze relacje z rejsu po Zatoce Gdańskiej na Panoramie. 

13 marca 2012

Zawody w pywaniu

Po powrocie z rejsu dużo czasu poświęcam na naukę - egzaminy gimnazjalne tuż, tuż. Dlatego zrezygnowałam z treningów w sekcji pływackiej, w ogóle rzadko chodzę na basen i troszkę mi tego brakuje.
Skorzystałam więc z okazji, aby spróbować swoich sił w gminnych zawodach w pływaniu. Zawody odbyły się 7 marca 2012 i mogę powiedzieć, że uważam je za udane. Zajęłam I miejsce w stylu dowolnym na dystansie 50 m i II miejsce w stylu grzbietowym na tym samym dystansie. Dodam jeszcze, że jestem dumna z mojej młodszej siostry, która świetnie się spisała i była tuż za mną. Będziemy więc reprezentować naszą szkołę w zawodach wojewódzkich:)

1 lutego 2012

Niespodzianka

W ostatnim dniu przed rozpoczęciem ferii, kiedy wróciłam ze szkoły, na stole czekała na mnie koperta ;).
Wzięłam ją do ręki i ze zdumieniem wyczułam, że w środku jest płytka, niemal jednocześnie zauważyłam podpisanych nadawców i nie mogłam uwierzyć. Aż podskoczyłam z radości i szybko otworzyłam.
Już wiedziałam jaka będzie zawartość: w kopercie była płytka ze zdjęciami z rejsu Szkoły Pod Żaglami, z ostatnich dni tej przygody, kiedy to gościliśmy na naszym brygu bardzo sympatyczne małżeństwo.
Na płytce znalazły się między innymi takie zdjęcia mieszkańców  karaibskich wysp...
W połączeniu z pięknymi piosenkami fotki sprawiły, że znowu wszystko do mnie wróciło. Przypomniały mi się wszystkie zabawne i wzruszające sytuacje :) No i muzyczka typu reggae wszechobecna na Karaibach. Dziękuję  p. Małgosi i p. Krzysztofowi, którzy spędzili z nami ostatnie kilkanaście dni na Karaibach, za tą przemiłą niespodziankę. 

25 stycznia 2012

Ferie zimowe

W poniedziałek zaczynają się w moim województwie ferie, śniegu pełno- zima w całej swojej okazałości. A ja, żeby nie zapomnieć o żeglarstwie zamieszczam zdjęcie mojej koleżanki z kajuty na Chopinie. Obóz żeglarski- polecam każdemu! To świetna zabawa i zawsze wspaniałe wspomnienia :)


Ja jeszcze nie mam sprecyzowanych planów na ferie, może uda się wyjechać na narty, na pewno trochę czasu spędzę w wodzie;) na basenie, może łyżwy..., no w każdym razie mam nadzieję na dużo wolnego czasu, który będę mogła poświecić sportowi  :)

19 stycznia 2012

Pani Krysia - Kuk nad Kuki

Obiecałam, że jeden ze swoich postów poświęcę naszej kochanej Pani Krysi, czyli osobie, która nie pozwoliła nam zginąć z głodu w czasie oststniego rejsu Szkoły Pod Żaglami na Chopinie.

Pani Krysia była naszym statkowym aniołem :) Kiedy ktoś miał gorszy dzień zawsze mógł do niej pójść
i usyszeć miłe słowo, dobrą radę, ujrzeć sytuację z innej, weselszej strony. Pani Krysia nigdy takiej osoby nie wypuściła z kuchni bez pełnej buzi pyszności.
Smakowitych kąsków nigdy nie brakowało. Oprócz codziennego pieczenia chleba (8 bochenków!)

Imponujących rozmiarów brytfanny chleba:)

 Pani Krysia często wysilała się na pieczenie szarlotek, makowców, faworków, naleśników czy racuchów. Wyobrażacie sobie przygotować własnoręcznie po 10 pierogów dla 50-osobowej załogi? To również nie stanowiło większego problemu dla tej wspaniałej Kucharki. Gdy przygotowywaliśmy "Kawiarnię Pod Pikadorem" pomogła nam zrobić wspaniałe ciasteczka cynamonowe. Praca w kambuzie z panią Krysią była prawdziwą przyjemnością, pod warunkiem, że nie było sztormu...


Specjalnością Pani Krysi były m.in. kotlety po hawajsku.
Proste w przygotowaniu, a jakie smaczne, co prawda niezła bomba kaloryczna, ale w zimie super!
Przepis na kotlety po hawajsku jest następujący: 
Przygotowujemy standardowe kotlety schabowe w panierce. Na usmażone już sznycle kładziemy po plasterze ananasa i przykrywamy cienką warstwą tłustego lub półtłustego żółtego sera. Wkładamy je do rozgranego piekarnika na kilka minut - tak, żeby ser się roztopił. Kotlet hawajski świetnie smakuje podawany z ziemniakami i surówką z marchewki z rodzynkami lub ananasami. Goraco polecam i jestem ciekawa Waszych wrażeń!

17 stycznia 2012

Flagi na mapie...

Ktoś z Was zapytał mnie o co chodzi w tych wszystkich flagach na mapie i czy byłam w tych wszystkich miejscach?, więc wyjaśniam
Oczywiścia bardzo bym chciała, ale nie, jeszcze nie byłam w tych wszystkich krajach (może kiedyś... :D). Flagi które się pojawiają na mapie świata w dolnej części mojego bloga, reprezentują kraje z których różni internauci obserwują bloga. Nowa flaga pojawia się wówczas, kiedy stronę odwiedzi ktoś z danego kraju, krótko mówiąc jest to jedna z form licznika odwiedzin. Jeżeli klikniecie na mapę lub którąkolwiek z flag pojawiają się dokładniejsze informacje statystyczne, np. procentowy udział odwiedzin z poszczególnych krajów, średnia dzienna liczba odwiedzin, największa liczba odwiedzin, liczba unikatowych adresów IP itp.
Nie "rozgryzłam" jeszcze wszystkich możliwości tego narzędzia, ale ciągle poznaję nowe...
Pozdrawiam wszystkich Komentatorów:)  i zachęcam do głosowania :)

Rejs szkoleniowy w planach

Jesienią 2010 roku Szkołą Pod Żaglami ogłosiła konkurs literacki na wspomnienia z rejsu na Fryderyku Chopinie - chodziło oczywiście o wspomnienia z przerwanego rejsu  po złamaniu obu masztów przez potężny sztorm.
Wkrótce też Rada Fundacji postanowiła nadać wyróżnienia i nagrodzić 9 osób - uczestników rejsu, o czym zostaliśmy poinformowani na przełomie maja i czerwca ubiegłego już 2011roku.
Miałam troszkę szczęścia i znalazłam się w grupie tej "zacnej dziewiątki" :)
Piszę o tym, ponieważ temat powrócił w ostatnich dniach, a to dlatego, że nagrodą jest rejs szkolenia załogowego na jachcie morskim na podstawowy stopień żeglarski IYT (International Yacht Training USA) zakończony egzaminem. Kurs odbywa się głównie w języku angielskim, egzamin prawdopodobnie też. 
Bardzo się cieszę i mam nadzieję, że nic nam nie stanie na przeszkodzie by zrealizować ten 5-dniowy kurs obejmujący modyły 2-6 IYT, a dzięki któremu będę mogła uzyskać pełne kompetencje członka załogi jachtu 24 metrowego. Powoli próbujemy dogadywać terminy.

To dla mnie duże wyróżnienie, podobnie jak to, że dzisiaj mój blog dzięki głosom wspierających mnie internautów znalazł się w pierwszej dziesiątce w kategorii TEEN. Zaczynając nie śniło mi się nawet, że wezmę udział w takim konkursie, a tu taki skok.
Dziękuję wszystkim, którzy oddali głos na mojego bloga, a także tym, którzy z różnych powodów tego nie zrobili, ale czytają moje posty i wspierają mnie w inny sposób:)
Pozdrawiam serdecznie wciąż marząc o kolejnych morskich przygodach :) Ahoj!

12 stycznia 2012

Blog roku 2011


Jak już wiecie mój blog startuje w konkursie na Blog roku 2011.
Będzie mi miło jeśli zechcecie zagłosować:)
Wyślijcie sms o treści J00161 na numer 7122 koszt sms-a to 1,23 brutto, (po J są dwa zera). Z jednego telefonu można wysłać tylko jednego sms-a!!!
Liczy się czas, można głosować do 19 stycznia.
 Bardzo dziękuję za wszystkie głosy.

8 stycznia 2012

Wróciłam do mojego Gimnazjum i zaczęłam pisać sprawdziany już drugiego dnia :D Jest tego dużo. Każdy nauczyciel troszczy się o to, aby nas dobrze przygotować do egzaminów gimnazjalych, które zdaję w tym roku.
Niedługo kończę 16 lat. Przypomniałam sobie o tym, kiedy przedwczoraj dostałam identyfikator Ratownika WOPR. To był, a właściwie nadal jest dobry rok. Chyba najwspanialszy, który dotąd mi się trafił. Udało mi się wiele- dokończyć rejs na Karaiby, zyskać wspaniałych przyjaciół, którzy mieszkają w całej Polsce, nauczyć się grać na gitarze... Naprawdę możnaby długo pisać :) Ale i tak nic nie pobije WOŚP-u.
W niedzielę razem z innymi wolontariuszami zbierałam pieniądze na zakup najnowocześniejszych urządzeń dla ratowania życia wcześniaków i pomp insulinowych dla kobiet w ciąży chorych na cukrzycę. Mnie i mojej siostrze udało się uzbierać blisko tysiąc złotych - to chyba jak na pierwszy raz nieźle.
Ciekawa jestem wyników w Kolbuszowej i w całej Polsce.  Ten sprzęt na pewno się przyda.